Czy copywriter używa zdrobnień?

Piosenkarka Sanah bierze dziś „kawkę na wynos”. Grzegorz Markowski każe iść precz „do mamusi i do tatusia”. Zespół Raz Dwa Trzy śpiewa „Kołysankę dla okruszka”. O co właściwie chodzi? Oczywiście o zdrobnienia.

A Ty pijesz kawę, kawkę czy kawusię? Dzwonisz do mamy, mamusi czy mamuni? Płacisz pieniędzmi albo pieniążkam, odbierasz ze szkoły dzieci czy dzieciaczki? No i w końcu pytasz, czy zadajesz pytanka?

Copywriting a zdrobnienia i ich różne oblicza

Zdrobnienia można by tworzyć i wymieniać bez końca. Niektóre z nich przylgnęły do pewnych przedmiotów i są wręcz oczywiste. Nazywają konkretną rzecz i trudno je obejść, by zachować jasność przekazu. Weźmy choćby prosty przykład łyżki i łyżeczki. Pierwsza kojarzy się z zupą, z obiadem, a druga z herbatą lub deserem, do którego też bywa podawana naprzemiennie z widelczykiem. Pytamy naszego gościa: Ile łyżeczek cukru sypiesz? A nie: Ile łyżek cukru sypiesz? Nasz odbiorca na myśl o tym, że jego gorący napój miałby zostać zasypany kilkoma łyżkami cukru, mógłby poczuć się nieco skonfundowany. W takim i podobnych przypadkach nie ma wątpliwości, że copywriter dobierający słowa pod tworzony tekst ze spokojem może użyć zdrobnień.

Niekiedy zdrobnienia wykorzystywane są także w celu złagodzenia przekazu lub okazania sympatii. Używa się ich także, aby kogoś obrazić, a czasem po prostu żartobliwie. 

Kiedy zdrobnienia są użyte w odpowiedniej sytuacji, a kiedy mogą zostać uznane za infantylne?

Śmiało można wyodrębnić cztery przypadki, w których zdrobnienia nadają innego znaczenia. Każdy copywriter, tekściarz czy pisarz wie, że przesyt zwykle jest mało estetyczny. Tak samo jest z nadużyciem zdrobnień, które potocznie mówiąc, po prostu mogą „wyjść bokiem”. Jednak zanim o przesycie, najpierw zdefiniujmy te 4 wspomniane przypadki.

Zdrobnień używamy w sytuacji, kiedy chcemy:

  • Wyrazić do kogoś bliski i pozytywny stosunek lub adorację np.: synek, mamusia, usteczka, oczka, serduszko… Ponadto, kiedy wyrażamy swój emocjonalny stosunek do przedmiotów: buciki, bułeczki, pieniążki.
  • Podkreślić mały rozmiar danego przedmiotu: dziecięce łóżeczko, łyżeczka do herbaty, chusteczka higieniczna. Te są tak mocno zakorzenione, że przyjęły się, jako oczywiste.
  • Załagodzić sytuację, zmniejszyć dystans, nieco odwrócić uwagę. Mamy wtedy pytanko, niewielki problemik, kredyt w małych ratkach.
  • Umniejszyć funkcję odbiorcy oraz go zinfantylizować mówiąc, że ma: krótkie nóżki, szyderczy uśmieszek, odstające uszka.

Przesyt i infantylność zdrobnień

O ile zdrobnienia bardziej przyległy do kobiet to z ust mężczyzn mogą brzmieć nieco dziecinnie. Wszystko jest jednak w porządku, jeśli nie zaczniemy ich nadużywać. Nie jest problemem wplatanie zdrobnień w rozmowę raz na jakiś czas. Za to przy zbyt częstym ich wykorzystaniu możemy zostać odebrani mało poważnie.

Podobnie jest w przypadku pisania tekstów. Copywriter, który często będzie korzystał ze zdrobnień, może sprawiać mało profesjonalne wrażenie. Jednak nie znaczy to, że zdrobnienia nie mają dobrych stron. Dobrze sprawdzą się na przykład w storytellingu. Treści w formie opowieści mają luźniejszą formę niż poważne artykuły, precyzyjne poradniki i informacyjne treści ze stron WWW. Jeśli występują w nich bohaterowie, którzy opowiadają swoją historię czy prowadzą dialog, mogą w swoich wypowiedziach użyć zdrobnień. Będzie to odwzorowaniem cech ich osobowości.

Copywriting a codzienność – kto i kiedy używa zdrobnień?

Ze zdrobnieniami spotykamy się niemal wszędzie. Używają ich copywriterzy np. do wspomnianych storytellingów albo kampanii marketingowych. W następstwie możemy usłyszeć je w reklamach. Jednak nie trzeba sięgać do mediów, by spotkać się ze zdrobnieniami w różnych otaczających nas branżach. Niewykluczone, że też pracujesz, w którymś z poniższych zawodów i nawet nie masz świadomości, kiedy i dlaczego używasz tych niepozornych słów.

Oto garstka informacji, kto i w jakich przypadkach używa zdrobnień.

  • Policjanci i urzędnicy w celu odświeżenia i spłycenia sztywnego języka biurokratycznego. Osoby obejmujące te stanowiska wiedzą, że nie są zbyt dobrze postrzegane w społeczeństwie. By więc uprzyjemnić rozmowę i rozładować napięcie, korzystają ze zdrobnień, np.: dowodzik, dokumenciki, podpisik, mandacik, prawko
  • Każdemu z nas zdarza się używać zdrobnień, kiedy chcemy brzmieć bardziej uprzejmie. Zależy nam na pozytywnym wizerunku bądź przebojowości. Mówimy np.: Dla zdrowia do pracy chodzę piechotką. 
  • W branżach, w których chcemy wyjść na ekspertów. Na przykład kelner poleci: kotleciki wieprzowe z młodymi ziemniaczkami, urzędnik zaś wypełni druczki, poprosi o podpisik, a lekarz zaleci zażywanie jednej tableteczki dziennie. To okazanie rutyny i doświadczenia w ich pracy.
  • Wracając do „mandaciku”, dorzućmy jeszcze pieniążki, malutkie koszty, mini ratki… Odpowiedzialni za te słowa próbują zmniejszyć dyskomfort odbiorcy, ponoszącego wydatek. 
  • Nauczyciele natomiast wspominają o jedyneczkach, sprawdzianikach albo kartkóweczkach, by te nie wywierały takiego przerażenia i stresu wśród uczniów.

I co, brzmią znajomo? Mam nadzieję, że ten artykuł nieco zmienił Twoje podejście do używania zdrobnień. Jak widzisz, nie są one takie złe. Jednak warto zwrócić uwagę na własne wypowiedzi, jeśli czujesz, że nadużywasz takich form wyrazów.

Monika Łojba